Długi weekend majowy 2003W tym roku hasło wyjazdu nad zatokę padło od Ampera. Chciał się poszkolić na kajcie i "przy okazji" popływać na desce. Niestety z naszej grupy pojechaliśmy tylko ja (Mike) i on. Prognozy już od kilku dni "coś" zapowiadały a we środę było już wiadomo, że nieźle powieje. Po długim dojeździe w środę ulokolawaliśmy się w jednym z pensjonatów we Władysławowie. 1 maja Po 7.00 rano spakowaliśmy sprzęt i pojechaliśmy na kemping "Małe Morze". Amper miał tu wykupiony u Łukasza Końskiego kurs na kajta. Po przybyciu na miejsce okazało się, że ludzie jeszcze śpią więc powoli zaczęliśmy się taklować. Wiatr wiał dość nieźle. Nie mieliśmy wiatromierza i nikt jeszcze nie pływał więc nie mogliśmy zasięgnąć informacji jaki żagiel przygotować. Wiało z zachodu czyli od Władka prawie równolegle do brzegu. Warunki jak dla mnie idealne. Gdy już mieliśmy schodzić na wodę z żaglami 6,5 wstał Jacek Koński i zalecił zmianę na 5,5. Ja (Mike) założyłem 5,5 a Amper 5,0. Zaczęło się pływanie. Na początku było całkiem nieźle ale po kilku godzinach zaczęło kuć jeszcze mocniej. Zacząłem tracić siły i już coraz trudniej szło mi opanowanie mego żagla a nie miałem możliwości zmiany na coś mniejszego. Poza tym zemściło się na mnie nieposłuchanie Bodzia, który zalecał wzięcie deski 84L. Screamer 103L był "deko" za duży. Później na brzegu dowiedziałem się, że wiało 7Bf ale w częstych długich porywach na pewno było 8Bf. Zmęczeni i głodni zeszliśmy na ląd po 13.00. W tym dniu Amper kursu nawet nie zaczął z powodu właśnie silnego wiatru. Mogliśmy za to popodziwiać ładne skoki i bodydragi jednego z rosnących, przyszłych mistrzów kitesurfingu. Pogadaliśmy jeszcze ze spotkanymi Markiem i Leszkiem z Białegostoku i wróciliśmy do naszych rodzin. 2 maja W tym dniu już nie zrywaliśmy się tak rano. Prognozy zapowiadały 3Bf więc nie było do czego się spieszyć. Około 10.00 Amper pojechał uczyć się latać. Ja dotarłem na "Małe Morze" około 11.00. Od razu otaklowałem swoją Gaastrę 6,5 i zszedłem na wodę. Wiatr podobnie jak 1 maja wiał z zachodu. Na początku było dość kiepsko. Wszyscy powoli żeglowali w tę i z powrotem. Po jakimś czasie wiatr trochę się wzmógł i zaczęły się porządne ślizgi. Ten dzień nieporównanie był dla mnie lepszy od wczorajszego. Ślizgi były przyjemne bez zbędnego siłowania się z żaglem. Gdzieś po 15.00 wiatr zaczął zdychać więc dałem sobie na luz i zakończyłem pływanie. Amper od rana zawzięcie szkolił się wykonując efektowne bodydragi. 3 maja Tego dnia wiatr niestety całkowicie nie dopisał i ja całkowicie darowałem sobie pływanie. Amper trochę popuszczał kajta i zakończył kurs nie stając nawet na desce. Chcąc uniknąć niedzielnych korków postanowiliśmy wcześniej wrócić do domu. 4 maja Pogoda w niedzielę miło mnie zaskoczyła. Szybki rzut oka na wiatromierz i okazało się, że wieje pełne 5Bf z zachodu. Po śniadaniu szybko otaklowałem żagiel 5,5 i zszedłem u siebie na wodę. Było całkiem nieźle. Fale gonione przez całe jezioro w Piaskach były już na tyle spiętrzone, że umożliwiały wykonywanie łądnych skoków. Po dwóch godzinach ślizgów i skoków miałem już dość i postanowiłem zakończyć pływanie w długi majowy weekend. Reszta grupy w tym czasie pływała na Śniardwach. Ich relacja wkrótce. Tutaj kilka zdjęć z naszego pobytu. |
.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::. |