El Tur 5-19 wrzesień 2006Sama miejscowość El Tur to miasteczko większe niż Dahab lecz wcale nie nastawione na turystykę. Nie znajdzie się tam ani jednego sklepu z pamiątkami, no ale nie po pamiątki tam się jedzie :-) . Pływanie i warunki Przy hotelu są dwie bazy windsurfingowe, jedna rosyjska i druga prowadzona przez Rica, w której brałem sprzęt. Baza nie jest duża ale na tamtejsze warunki wystarczająca. Deski to przeważnie JP i F2 oraz pędniki North Sails i Neil Pryde po kilka sztuk w każdym rozmiarze. Ja przeważnie używałem deski JP FreestyleWave 91L. Wiatr w zatoce wieje skośnie od brzegu, dlatego jest tam przeważnie płaska woda co ułatwia pływanie początkującym i jest to dobre miejsce do ćwiczenie trików freestylowych. Pływa się od plaży przy hotelu na przeciwna stronę zatoki w kierunku stoczni. Jednak lepiej robić krótsze halsy i zawracać wcześniej, gdyż dalej można wpaść w plamy oleju wyciekające czasami ze statków. Same statki zasłaniają też wiatr. Żeby wypłynąć z zatoki na otwarte morze płynie się w dół baksztagiem a później połówką wypływa się z zatoki, gdzie woda staje się coraz bardziej zafalowana. Napierw jest to kartoflisko a później dostaje się piękną falę do skoków na prawy hals, ja niestety wolę skoki na lewym. W tym miejscu pływałem raz gdy udało mi się namówić instruktorów z Fun surfa. Wypływanie tam samemu jest trochę niebezpieczne szczególnie w razie jakiejś awarii. Warunki w jakich wypłynęliśmy na otwarte morze były ostre. Ja na 4,5 i desce Mistral Beast 84L. Tak wiec było można naprawdę ładnie poskakać na ogromnych falach. Minusem wypływania tu na wave jest powrót do zatoki pod wiatr, co może być uciążliwe gdy wiatr osłabnie. I właśnie po tej fajnej sesyjce, kiedy postanowiliśmy wracać, wiatr delikatnie osłabł a ja po dopłynięciu do końca cypla resztę drogi do bazy pokonałem pieszo wzdłuż brzegu :-) . W El Tur jest również drugi spot, gdzie można popływać na falach. Jedzie się do niego ok. 2 km. Wiatr wieje tam skośnie do brzegu i tworzy się mały przybój. W tym miejscu pływałem trzy razy w drugim tygodniu pobytu. Jeździłem tam z bardzo fajnym gościem z Libanu - Rolando, który pływał na kajcie, choć windsurfing też mu nie jest obcy. Warunki w jakich tam pływaliśmy były różne. Pierwszy raz (środa 13.09) wiało na początku 17-18 węzłów, później wzrosło do 20-22. Tego dnia pływałem na żaglu 5,8. Kolejny dzień (piątek 14.09) był ostry. Na początku wziąłem żagiel 4,5 , który jednak okazał się dla mnie ciut za mały i nie mogłem przejść przez przybój. Dwóch innych trochę szczuplejszych gości na 4,5 pływało jednak bez problemu. Po szybkim telefonie wykonanym przez Rolando, z bazy przywieziono mi większy żagiel Superstar 5,3 i na nim jazda była przednia. Przejście przez przybój nie było już takie trudne a dalej można było zjeżdżać ze sporych fal. Szczególnie rufy na takiej fali są super. Szkoda tylko, że skoki na prawym halsie nie są moja mocną stroną bo można tam było pięknie poskakać. Moje skoki były bardzo asekuracyjne gdyż bałem się o sprzęt, który przy pływaniu na wave nie podlega ubezpieczeniu. Tego dnia pływanie zakończyliśmy totalnie wymęczeni o 17. Ostatni dzień na wavie (sobota 16.09) pojechalismy trochę później gdyż wiatr miał wzrosnąć po południu i tak też było. Pływaliśmy krócej w sumie ok. 2 godz, ja na żaglu 5,3. Tego dnia nie było już tam dużych fal a pod koniec, kiedy było już za mało na mój żagiel, zrobiło się dosyć płasko jak na wave. Oczywiście poza pływaniem na falach, codziennie było pływanie w zatoce na płaskiej wodzie, a używane przeze mnie żagle to rozmiary od 5,0 do 5,8. Czasami jak się zaczynało rozwiewać brałem coś większego ale szybko to trzeba było zamieniać na mniejszy żagiel. Wiatr przeważnie rozwiewał się od godz. 10 i jak się już rozwiało to przeważnie wiało do końca dnia. Ogólnie wyjazd bardzo udany na 14 dni pobytu 14 dni pływania. Ostatni dzień - dzień wylotu był najsłabszy. Tylko godzina na 5,8 w ślizgu. Gdybym założył większy żagiel, popływał bym dłużej ale człowiek szybko przyzwyczaja się do małych żagli :-). Jednego dnia do zatoki przypłynęły delfiny. Niewiele osób je widziało ale mi akurat udało się popływać za nimi. Nie były jednak skłonne do zabawy. Po każdym moim skoku do wody gdzieś w ich pobliżu, delfiny znikały. Wieczory były umilane małymi imprezkami na plaży lub tarasach, jednak nie były zakrapiane duża ilością alkoholu żeby być wypoczętym i sprawnym na następny dzień pływania. Ogólnie wyjazd - SUPER. Fajni ludzie i super warunki. Myślę, że jeszcze odwiedzę to miejsce. by Pieniu
|
.:: wykonanie - Mike : współpraca - cała grupa ::. |