20-08-2011 Nowe Guty
O mały włos a te jak dotąd najlepsze warunki na naszym "małym morzu" czyli Śniardwach przeszłyby mi koło nosa.
Nawał pracy mnie przybił a już od kilku dni reszta ekipy umawiała się na wspólne pływanie. Pierwszą lokalizacją była Litwa, ale chyba słusznie większość postanowiła pozostać na miejscu.
W sobotę w pracy nawiedzili mnie Bodzio z Dawidem oraz Jacek szybko pakując resztki sprzętu. Patrząc na nich rzuciłem wszystko w diabły i na zasadzie "niech się dzieje wola nieba" również szybko się spakowałem i pojechałem do Nowych Gut.
Na miejscu na kempingu panował nieznaczny tłok, oczywiście surferów a nie wczasowiczów. "Kejfów" tego dnia o dziwo było jakoś mniej niż normalnie a za to w większości byli windsurferzy.
Wiatr wiał... silny :) . Nikt nawet chyba go nie mierzył ale na mój gust na początku było coś koło 6-7Bf. Otaklowałem żagle 5.0 i 4.2 ale za namową Carlita, który nie ogarniał swojego 5.3, wyszedłem na mniejszym i na wave'ówce 73L. Wiatr wial z czystego zachodu, dlatego przy samym brzegu osłoniętym na Gutach z tego kierunku, było trochę słabiej. Za to na środku był czad! Tworzyły się wysokie, długie fale. Czasami trafiało się na świetną, ostrą rampę do skoków na lewym halsie. Dobre wybicie i leciało się kilka metrów w górę.
Po jakimś czasie zeszliśmy na brzeg trochę odpocząć. Przybył też wtedy Romek i za naszą namową został, choć już chciał uciekać na Okartowo. Po ponownym wyjściu okazało się, że wiatr wzmógł się jeszcze bardziej. Czy wiało 8 czy 9Bf nie wiem. Wiem tylko, że żałowałem zostawionego w domu mojego najmniejszego żagla 3.5. Firana przebranego do granic możliwości żagla 4.2 tylko furkotała na wietrze a ja zastanawiałem się, czy to już dzień sądu ostatecznego ;) ?
Było po prostu zaje.......cie. Wszyscy megazadowoleni. Powykręcane kostki, poobijane żebra nic to. Czemu tylko tak żadko mamy TAKIE warunki ???
Do następnego razu!
by Mike
|