Dzień Niepodległości
Ale prognoza była piękna....
No i tylko tyle. Dzień Niepodległości na wodzie nie był zbyt udany. Nastawiliśmy się na duży wiatr, słońce świeciło i było ogólnie ciepło tylko wiatr gdzieś odleciał.
Razem z Pieniem stawiliśmy się na Suchym Rogu po 10. Nasi kajciarze już rozkładali się do pływania. Za chwilę dojechało ich jeszcze kilku. Chciałem na wodę zchodzić z żaglem 5,9 ale po dłuższej chwili widząc, że robi się kiszka, otaklowałem 6,5 a Pieniu 6,9. Po zejściu na wodę trochę najpierw pospławikowaliśmy ale po chwili wiatr się wzmógł i można było trochę polatać. Ogólnie bez rewelacji, trochę dupoślizgów. Ze dwa razy tylko byłem lekko przeżaglowany ale trwało to tylko pół halsu.
Kiedy byliśmy na wodzie dojechali jeszcze Amper, Romek z Tomkiem i na końcu Bodzio. Amper z Romkiem trochę poganiali na kajtach. Tomek męczył się jakiś czas nie mogąc odpalić. Gdy po 2 godzinach na wodzie zeszliśmy na przerwę, Bodzio kończył taklowanie żagla 8,2. Po drobnym posiłku zeszliśmy razem na wodę ale okazało się, że nie było już jak odpalić. Wiatr osłabł do lekkiego zefirka. Postanowiliśmy na tym zakończyć. Bodzio nie był zadowolony tymbardziej, że po roztaklowaniu całego sprzętu i zapakowaniu się do samochodu, znowu się rozwiało. Daliśmy sobie jednak już spokój i rozjechaliśmy się do domów.
by Mike
|