06-08-2006 Malinówka
No i mamy kolejny dzień wspólnego pływania. Z racji niedzieli udało się zebrać nad wodą prawie cały klub, który stawił się w silnym składzie:
ja (Mike), Bodzio, Romek z Tomkiem, Carlito, Jacek, Pieniu, Laska, Radek, Andrzej, Krzysiek oraz Amper.
Prognoza na ten dzień zapowiadała niezły wiatr. Niestety jak to w naszej rzeczywistości szuwarowej wyszło gorzej. Rano dmuchało dość dobrze w granicach 5Bf. Kto przyjechał wcześniej ten miał używanie.
W użyciu były mniejsze żagle (ja na 5,3).
Pomimo że szczyt dmuchania miał być między 14-15 to już o 13 siadło dość znacznie i tylko Krzysiek na formule śmigał po jeziorze. Reszta z większymi żaglami próbowała jeszcze swych sił ale nie dawało
to lepszych rezultatów. Najbardziej pracowicie do pływania podszedł TomeQ ćwicząc do upadłego volcano. Niestety narazie po 40 próbach jeszcze daleko mu do doskonałości ale jak to stwierdził Romek "jak
już zrobi 2000 powtórzeń to mu wyjdzie". Gdy wiatr obsiadł w czasie przerwy postanowiliśmy podobnie jak nasi parlamentarzyści odprawić jakieś czary na przywrócenie wiatru i w tym celu wypaliliśmy fajkę pokoju.
Wiatru rzeczywistego może od tego nie przybyło ale po tych cudownych tabakach dalekowschodnich w głowie zakręciło się tak jakby wiało 8Bf ;-)
Po jeszcze jednej próbie zejścia na wodę i sprawdzenia czy nasze modły odniosły jakiś skutek okazało się, że jednak trzeba zbierać się do domu bo i tak porządnego wiatru tego dnia już nie będzie.
Świetny dzień z racji spotkania się znacznego grona klubowiczów. Ja osobiście nie napływałem się. Zabrakło trochę równego wiatru,który dałby więcej radości z pływania.
by Mike
|