01-05-2006 ¦niardwy Dziubiele
Kolejny dzień super długiego weekendu majowego.
W końcu trzeba było wybrać się na większ± wodę. Wyjazd nad morze nie wchodził w rachubę z racji bardzo kiepskich prognoz. Jedynym miejscem w kraju,
w którym wiało okazały się Mazury.
Pieniu był tak napalony na pływanie, że już o 8.00 rano dzwonił do mnie. Po pół godzinie byłem już gotowy. Po drodze zajechali¶my po mój sprzęt. Miałem nie zabierać
największego żagla (6.5) ale Pieniu stwierdził, że lepiej będzie jak go wezmę, co póĽniej okazało się dobrym wyborem.
Około 9.30 zajechali¶my na Suchy Róg i stanęli¶my jak wryci. Na wodzie było jakie¶ 1Bf !!! Po chwili podszedł do nas kolega z Białegostoku, który tak jak my nie wiedział co z tym wiatrem się robi.
Postanowiłem, że podjedziemy trochę dalej na zachód w stronę na Dziubiele, ponieważ tam brzeg był trochę bardziej odsłonięty dla kierunku wschodniego.
Na miejscu faktycznie wygl±dało, że wschodni tego dnia wiatr lepiej powiewa niż w osłoniętej zatoce Suchego Rogu. Ja chciałem zostać ale Pieniu wolał wrócić na pierwotny spot. Jeżdż±c tak w te i wewte spotkali¶my
jeszcze siln± brygadę z Łodzi i Częstochowy, która również poszukiwała dobrej miejscówki i przede wszystkim wiatru. W końcu jednak po telefonicznych naradach z reszt± grupy, która miała jeszcze dojechać postanowili¶my
ostatecznie rozłożyć się przed Dziubielami. Tę sam± decyzję podjęła też reszta spotkanych windsurferów i wsilnym składzie zaczęli¶my przygotowywać się do pływania.
Wiatr cały czas nie napawał optymizmem, gdyż na brzegu nijak nie można było oszacować jego siły. Na pierwszy ogień poszli¶my razem z Pieniem. Ja na "dużym" żaglu 6.5 a Pieniu na 7.5.
Zrobili¶my parę halsów i spłyn±łem przekładać się na mój mniejszy żagiel 5.3, ponieważ dopiero na jeziorze dmuchało w granicach 5Bf. Niektórzy na brzegu nawet po tej zmianie
nie byli przekonani, że na jeziorze wieje wiatr i dalej smętnie snuli się po brzybrzeżnych krzakach. Ja i kilka innych osób w tym czasie nieĽle już sobie latali¶my. Wiatr nie był zbyt równy i czasami siadał do 4Bf
ale zdarzały się też spore podmuchy do może i 7Bf bo 5.3 wydawało mi się wtedy za duże. Żeby już nie robić jaj i nie zakładać jeszcze mniejszego żagla postanowiłem spróbować jazdy na mniejszej 73L desce.
Czasem była trochę za mała ale za to jak przychodził konkretny wiatr to jazda była przednia.
Raczej nie starałem się wygłupiać bo woda jest jeszcze niestety za zimna ale i tak udało mi się wykonać kilka skoków. Reszta drużyny też skakała, poczyniała rufki, duck jibe'y, lay down'y co widać na zdjęciach poniżej.
W tym miejscu też pozdrowienia dla wszystkich przyjezdnych rajderów z Łodzi, Częstochowy i Białegostoku. W lepsze miejsce nie mogli¶cie trafić. Wielki podziw też dla dwójki nastolatków, którzy nieĽle dawali sobie radę w tych warunkach.
by TomeQ
|